Legenda o Sumie
  • Podróż Suma
  • O Sumie
  • Słuchowisko
  • Napisz do nas
  • Podróż Suma
  • O Sumie
  • Słuchowisko
  • Napisz do nas
Obraz

Legenda o Sumie i wiślanej koronie

O wędrówce

2/12/2020

0 Komentarze

 
Obraz
Pan Mateusz Waligóra podczas wiślanej wędrówki. Zdjęcie: Pani Alina Kondrat


​O swoim spotkaniu z Wisłą opowiada nam dzisiaj Pan Mateusz Waligóra, podróżnik, który jako pierwszy w historii przewędrował całą Pustynię Gobi po stronie Mongolii. W tym roku wyruszył pieszo wzdłuż Wisły, szlakiem, który ciągnął się od jej źródeł aż po wybrzeże Bałtyku. Wyprawa ta zajęła mu 46 dni: od późnego lata do wczesnej jesieni.
 
 
Co sprawiło, że wyruszył Pan w podróż wzdłuż Wisły?

Myślę, że ten marsz zrodził się po części z frustracji: z frustracji, że nie mogę wyruszyć w podróż, do której przygotowywałem się od dwóch lat. Miał być to marsz przez Australię, z północy na południe, przez jej pustynny interior. I kiedy w marcu tego roku zrozumiałem, że ta wyprawa się nie odbędzie, bo ze względu na pandemię wszyscy będziemy siedzieć w domach, poczułem się po prostu sfrustrowany. Kiedy ta frustracja we mnie narastała, zacząłem chodzić wzdłuż rzeki, która płynie nieopodal mojego domu, Ślęzy. To nie jest długi odcinek, bo liczy około 18 km, a następnie wpływa do Odry. I wtedy, maszerując wzdłuż tej rzeki w tę i we w tę, w te i we w tę, zrozumiałem, że kompletnie mnie to nie nudzi. Zrozumiałem jednocześnie, że wielką przygodą może być marsz przez cały kraj, wzdłuż najdłuższej rzeki, która przez ten kraj prowadzi, wzdłuż Wisły. I to właśnie Wisła miała się stać moim przewodnikiem, osią podróży i kompasem, który wskazywał mi kierunek.

Jaka historia, rozmowa, spotkanie, odkrycie do tej pory zaskoczyły Pana najbardziej?

Ja przyznam szczerze, że ten moment, i to spotkanie, które zaskoczyło mnie najbardziej, trwało 46 dni, czyli dokładnie tyle ile trwała cała wyprawa, cały marsz. Nie lubię wyłuskiwać pojedynczych historii z tego powodu, że każda z nich jest wyjątkowa, chociaż wszystkie są od siebie różne. Wspólnym mianownikiem na pewno jest dla nich Wisła i gdybym musiał naprawdę tak na szybko wybrać jakąś historię, to muszę przyznać, że wielkie wrażenie zrobiło na mnie spotkanie z Panią Marią Mostowską, która liczy sobie już 98 lat i pomimo swojego wieku doskonale pamięta jak jeszcze przed wojną zdobywała w Wiśle kartę pływacką (bo to były czasy, kiedy pływać uczyliśmy się w rzekach, a nie w rozbudowanych aquaparkach). Jednocześnie Pani Maria opowiedziała mi też o tym, jak przechodziła przez zamarzniętą Wisłę, aby dotrzeć na Pragę, aby zobaczyć jak ta część miasta została przez działania wojenne zniszczona. Muszę przyznać, że ta opowieść, ale też wiele, wiele innych, robiły na mnie olbrzymie wrażenie.
 
Co możemy zrobić w naszej prywatnej codzienności, aby pomóc Wiśle, środowisku, Ziemi, od czego możemy zacząć?
 
Ja myślę, że Wiśle naprawdę nie musimy pomagać, wystarczy, że nie będziemy jej przeszkadzać, nie będziemy w żaden sposób starać się regulować tej rzeki, oszukując siebie samych, że jeśli wybetonujemy jej brzegi, to zabezpieczymy się przed powodzią, bo to są jakieś mrzonki: z roku na rok jesteśmy przez Wisłę pstrykani w nos. Rzeka nam mówi jasno, że to się nie uda, że nie jesteśmy w stanie w stu procentach nad nią zapanować, więc wydaje mi się, że im mniej ingerujemy w Wisłę, tym lepiej dla niej samej. Jednak bardzo ważne w tych zmianach klimatu jest to, abyśmy zwracali uwagę – to jest oczywiście moje zdanie – na to ile konsumujemy, czy naprawdę potrzebujemy kupić sobie nową koszulkę, nową kurtkę, nowe buty, czy musimy wymienić samochód, bo te wszystkie przedmioty do swojej produkcji wykorzystują bardzo duże ilości wody. Oczywiście nie wspominam już o takich podstawowych czynnościach związanych z higieną, z wykorzystaniem wody w domu, z użyciem zmywarki, z korzystaniem z prysznica; to są takie oczywiste sprawy, które jednak trzeba cały czas powtarzać, aby w społeczeństwie się utrwaliły. Wydaje mi się, że każdy z nas na własnym podwórku z czystym sumieniem może tym zmianom przeciwdziałać. Obawiam się jednak, że jeśli nie dojdzie tutaj do porozumienia na wyższym szczeblu, do skoordynowanych działań osób rządzących, to nawet te nasze małe działania mogą odnieść niewielki skutek.
 
W legendzie Sum poszukuje zagubionej wiślanej korony, nie wiedząc zupełnie jak ten skarb wygląda. Gdyby to Pan miał ją odnaleźć, czego by Pan szukał? Jak ją Pan sobie wyobraża?
 
Przyznam szczerze, że ja nie przeczytałem legendy o Sumie… Hmmm…  Jak by wyglądała jakaś nagroda, jakiś skarb, który ja miałbym znaleźć? Myślę, że dla mnie taką nagrodą była możliwość odbycia tej podróży, ten marsz, bo ja go traktuję trochę jak taki dar, ze wszystkimi jego plusami i minusami, z dobrą i złą pogodą, wyczerpaniem i dniami, kiedy odpoczywam od samej rzeki i w ogóle od samego poruszania się. Dla mnie to jest wielki dar, bo zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy ma taką możliwość, niektórzy nigdy nie będą jej mieli. Staram się więc doceniać w tym trudnym dla nas wszystkich czasie - kiedy tak naprawdę z dnia na dzień możemy coraz mniej - doceniać to, co się udało, i jednocześnie nabierać ochoty na więcej takich skarbów.

0 Komentarze



Odpowiedz

    Autorką jest:

    Anna Aschenbach​ - poetka, autorka baśni, opowiadań i piosenek. Od ponad pięciu lat prowadzi stronę Urodziny Czarodzieja, poświęconą poezji, malarstwu i innym szaleństwom.
    annaaschenbach.wordpress.com​

    Obraz
    Zrealizowano w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Kultura w sieci

    Archiwum

    Wrzesień 2020
    Czerwiec 2020

    Kategorie

    Wszystkie
    Sum
    Wisła

    Kanał RSS

Wspierane przez Stwórz własną unikalną stronę internetową przy użyciu konfigurowalnych szablonów.